niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział I

Niewysoka, krucha blondynka leżała na swoim wodnym łóżku słuchając muzyki. Zastanawiała się nad swoim monotonnym życiem. Codziennie spała do 14, później siedziała przed telewizorem lub laptopem, zjadła coś i szła spać. Czasami Octavia wyciągnęła ją na dwór. Tak na prawdę nigdy nie chodziła na żadne imprezy, chyba że urodziny koleżanki w jej domu pod nadzorem rodziców się liczą. Nigdy także nie zasmakowała uczucia miłości, ale odrzucenia i owszem. Stare czasy, które wyrzuciła z głowy. Zastąpiła je nauką, chciała pokazać swojej mamie że potrafi być lepsza od swojej młodszej siostry. Jej zdaniem matka wyróżniała ją, i to nie było fair. Chociaż z nią dogadywała się doskonale, to siostry szczerze nienawidziła.
Do jej pokoju kocim chodem weszła długonoga blondynka. Legła obok koleżanki dżgając ją palcem w żebra, powtarzała tą czynność tak długo, aż ta na nią spojrzała. 
- Chodź Jul, twoja mama chce nam coś powiedzieć. Podobno coś ważnego.
Wywróciły oczami, z czego się zaśmiały i przybiły piątkę łąpiąc się za ręce. Wstały i skierowały się w kierunku schodów. Zanim dojdą do salonu minie troszkę czasu. Przeprowadziły się do Szczecina jakieś dwa tygodnie temu z małej wioski. Dom jest ogromny, a dziewczyna nadal go nie zna. Jej przyjaciółka przeprowadziła się z nią. Postawiła przed mamą wybór - albo ona jedzie z nimi, albo Juliet zostaję z nią. Monroe ma trudny charakter i trzeba umieć się z nią dogadać. Ona jest bardziej ... wybuchowa, agresywna, ma szalone pomysły i nigdy niczego nie planuje. Wszystko na spontana. Dokładne przeciwieństwo głównej bohaterki. Owszem, umie się zabawić ale bez przesady. Wszystko ma swoje granice. I właśnie tego nienawidzi. Chciałaby przestać, ale nigdy nie umie przebić się przez tą cholerną granicę, którą sobie wystawiła.
W końcu doszły do salonu gdzie na ogromnej czarnej kanapie siedziała już Olivia i jej matka. Kiwnęła na blondynki głową, aby zajęły miejsce na kanapie naprzeciwko. Wzięła głęboki oddech i zaczęła mówić.
- Wczoraj odezwał się do mnie wasz kuzyn. Przyjeżdża do nas w sobotę na parę miesięcy. Nie pamiętacie go, bo przeprowadził się razem z ciocią Karen do Anglii gdy byłyście jeszcze małe.
Widać było, że chce powiedzieć coś jeszcze, ale obawiała się ich reakcji. Szczególnie Olivii.
- Ale dlaczego tak nagle się do ciebie odezwał ? - Juliet poprawiłą się zaciekawiona na ramieniu Octavii. 
- Nie, nie, on ma stały kontakt ze mną, jego mama również. Teraz słuchajcie mnie uważnie, nie zacznijcie krzyczeć ani nic, szczególnie ty młoda. - urocza twarz ulubienicy mamy rozpromieniała - Wasz kuzyn to Liam Payne. Ten z tego zespołu, który uwielbia Via, ich menager chce aby chłopcy odpoczeli od całego zgięłku paparazzi, fanów, koncertów, wywiadów i wszystkiego czym się zajmują. Chce im zrobić 3 miesięczną przerwę. Liam pomyślał o nas, bo Polska to mały kraj i tutaj praktycznie nic się nie dzieje, a ja oczywiście się zgodziłam. Mamy duży dom, co nam szkodzi ? 
Nastała długa, uciążliwa cisza. Szczerze mówiąc, nikt nie spodziewał się że najmłodsza będzie siedziała jakoś specjalnie spokojnie po tej wiadomości. Przyjaciółkom było to obojętne, szczególnie tej spokojniejszej. Druga chciała tylko wyrwać jakiegoś przystojniaka.
- Mamo, dlaczego wcześniej nie powedziałaś mi ze mam kuzyna z One Direction ?! - młoda rzuciła się na matkę tuląc ją i całując ze szczęścia. - Lecę do Wiktorii, muszę jej opowiedzieć ! 

Dziewczyny rzuciły się na łóżko Vii, śmiejąc się z jej głupoty.
- Jak myślisz, będą gwiazdorzyć ? Nienawidzę takich typków, zaraz bym im wpierdoliła. 
- Ej, mówiłam ci że nie lubię jak tak przy mnie mówisz. I myślę, że nie odbiła im sodówka do głowy bo szczerze mówiąc trochę śledzę ich karierę.
- Skończyłaś już szkołę, dalej czytasz te durnowate książki od historii i innych gówien a ty masz jeszcze czas żeby 'śledzić' ich karierę. Wow, jestem pod wrażeniem. - Zaczęła klaskać w podziwie, a Jul dźgnęła ją łokciem. 
- Czytam to dalej bo to polubiłam, a poza tym wcale nie poświęcam temu tak dużo czasu ! Chcę ci również przypomnieć że ja bynajmniej dzięki temu coś osiągnęłam a ty ledwo zdałaś. - wystawiła jej język, opluwając ją przy okazji. - Jaki jest dzisiaj dzień ? 
- Co ?
- No co dzisiaj jest ?! 
- Spokojnie idiotko, piątek jest. - Vii wzruszyła ramionami i podeszła do szafy. - w co się jutro ubieramy ? Trzeba zrobić na nich niezłe wrażenie, wiesz o co chodzi.
Ponętnie pokręciła biodrami puszczając oczko do przyjaciółki.
- Nie mam zamiaru robić z siebie debila, polubią mnie taką, jaką jestem. A jak nie to niech się walą. - Juliet wyszła z pokoju koleżanki trzaskając drzwiami. Poszła do łazienki, gdzie wzięła długą, odprężającą kąpiel. Później posiedziała chwilę przed laptopem sprawdzając facebook'a i poszła spać. Następny dzień miałbyć najdłuższym i najciekawszym w całym jej życiu.
- Julka wstawaj, wstawaj ! One Direction będzie tu za 10 minut ! - dziewczynę obudziło dzikie skakanie po jej bezwładnym ciele. Jednym ruchem nogi zrzuciła Olivię na podłogę. Ta tylko podniosła się i zbiegła na dół. Spojrzała na zegarek ; 14;35.
- Że co, przecież nie wyrobie się w 10 minut ! - zła jak nigdy wcześniej szybko zerwała się, potykając się o własne nogi. Szybko ubrała na siebie byle jakie spodnie i koszulkę, włosy spięła w luźny koczek a na twarz nałożyła delikatny makijarz. Po drodze umyła jeszcze zęby i popsikała się perfumami matki. Z dołu słyszała już głosy domowniczek oraz gości. Zbiegła do przedpokoju i oparła się o framugę drzwi.
- No czeeść, Juliet jestem. - na jej twarzy ugościł się szeroki uśmiech. Jej zachowanie zdziwiło Octavię, bo nigdy tak się nie zachowywała. Stwierdziła że to przez nerwy i wzruszyła ramionami. Cała piątka odwróciła się w jej stronę, Liam podszedł do niej i mocno ją uściskał.
- No hej kuzyneczko. Ale się zmieniłaś, w życiu gdybym przechodził obok ciebie na ulicy, to bym cię nie poznał. 
Nagle Juliet oblał wielki rumieniec. I oto w ten sposób cała pewność siebie dziewczyny zniknęła. Delikatnie odwzajemniała uściski reszty chłopców a jej twarz była coraz bardziej czerwona. Nienawidziła się za to. 
Wszyscy zasiedli przy ogromnym stole jedząc przepysznego kurczaka mamy. Każdy z kimś rozmawiał, wszędzie był szum, a pośrodku niego cicho siedziała krucha blondynka z wielkim rumieńcem na twarzy. Ktoś co chwila do niej coś mówił, a ona odpowiadała krótkimi lecz treściwymi odpowiedziami.
- Hej, rozluźnij się. Przecież cię nie zjedzą. - szepnęła jej Vi. No tak, miała rację, lecz nigdy tyle przystojnych mężczyzn nie odzywało się do niej na raz, to ją przytłaczało. Dla niej to nowa sytuacja. Siedziała tak i grzebała w swoim talerzu, aż usłyszała propozycję przyjaciółki, która sprawiła że cała zesztywniała. 
- Słuchajcie ludzie, może wybierzemy się wieczorem na impreze ? Co wy na to ? - Octavia puściła oczko mulatowi. 
- Jasne, dlaczego nie ? Tylko musimy się ogarnąć z lekka po podróży. - wszyscy zgodzili się z Zaynem, więc po obiedzie każdy poszedł się myć, przebrać lub poprawiać makijaż. Dwie dziewczyny weszły do pokoju Julki, która była bardziej zdenerwowana niż panna młoda przed ślubem. 
- Ty chyba kompletnie zwariowałaś, wiesz że nie imprezuje, nie pije ani nie palę tej zasranej trawki tak jak ty. Nie mam nawet żadnej fajnej sukienki ! 
- O to się nie martw, palić nie musisz, wystarczy że wypijesz pale kieliszków. No proszę cię, co ci szkodzi ? Zrób to dla mnie. - uwiesiła się na jej szyi, robiąc oczy ala kot ze Shreka. Co miała zrobić ? Nawet jeśli by się nie zgodziła to zaciągnęłaby ją siłą do tego klubu. Blondynka pokiwała lekko głową na znak zgody. Octavia ucieszona poleciała po ciuchy dla koleżanki, a ta natomiast włączyła muzykę. Rozebrała się do bielizny i rospuściła włosy. Blond kręcone pasma sięgają jej do pasa. Zawsze chciała takie mieć, nawet dłuższe. Wróciła Octavia, która rzuciła w nią sukienką. Juliet nawet nie musiała dokładniej jej oglądać, żeby wiedzieć która to.
- Chyba zwariowałaś, że ją ubiorę !
- No proszę cię, będziesz w niej bosko wyglądała, nawet lepiej niż ja !
- Dobra, ale jak mi coś nie będzie odpowiadało, to idę w spodniach.
Juliet ubrała czarną małą. Była strasznie obcisła, piersi dosłownie się jej wylewały na zewnątrz i błagały o trochę powietrza. Zakrywała jej praktycznie całą pupę, ale i tak z łatwością można było zobaczyć jakie dziewczyna ma na sobie majtki. Podeszła do lustra krokiem pingwina, powoli obkręciła się w okół własnej osi przeglądając się.
- Nie jest źle, ale czuje się jakbym miała na sobie drugą skórę. No i wyglądam jak prostytutka.
- Przypominam ci, że mówisz o mojej sukience niewdzięcznico. - przyjaciółka spojrzała na nią lwim wzrokiem - wyglądasz w niej ślicznie, wyrwiesz wszystkie dupcie. Tylko od Zayna wara, bo on jest mój i tylko mój.
Jul westchnęła z bezradności. Ubrała na nogi czarne szpilki po czym zmyła i nałożyła nowy makijaż. Założyła jeszcze biżuterie i odwróciła się w stronę Monroe. Była ubrana podobnie, tyle że jej sukienka była koloru ciemnje czerwieni. Wyglądała o wiele lepiej niż ona sama. Zawsze miała duże powodzenie, nie musiała się starać o chłopaka. Wystarczyło że się do niego uśmiechnęła czy mrugnęła. Zawsze jej zazdrościła urody, ciała i charakteru. Co z tego że jest chamska, nikt na to nie zwraca uwagi a nawet lepiej - im to nawet pasuje. Chciała być taka jak ona, ale nigdy jej nie dorówna. Trudno, jeśli ktoś jej nie polubi taką jaką jest, to niech spada. Julka ponownie westchnęła, zawołała koleżankę i zeszły do salonu gdzie już siedział Louis z Niallem. Uśmiechnęła się delikatnie do nich i usiadła obok blondasa, który jeszcze szerzej się uśmiechnął.
- Wow, wyglądacie... pięknie.
- Tak, i to bardzo. - farbowany potwierdził słowa przyjaciela. Każdy wiedział że chciał powiedzieć coś innego, lecz kultura i wychowanie mu nie pozwalała.
- Gdzie reszta, misiaki ? - spytała Oct bawiąc się włosami Tomlinsona.
- Zaraz zejdą, Harry nie może się zdecydować którą koszule ubrać.
Wszyscy parsknęli śmiechem i zaraz po tym reszta chłopców stawiła się w przedpokoju. Oczywiście nie odbyło się bez komplementów w stronę koleżanek. Dziewczyna w czarnej sukience oblała się rumieńcem, a wychodząc na dwór jej twarz owiał zimny wiatr. Żałowała że nie wzięła ze sobą żadnej kurtki. Wszyscy wsiedli do wielkiego vana i pojechali do najbliższego klubu. Na miejscu wszyscy wypili po drinku i każdy rozszedł się po klubie zaznając nowe znajomości. Jul siedziała sama przy barze popiając drinka i obserwując jak jej przyjaciółka namiętnie tańczy z Zaynem. Jeśli on jej nie powie że ma narzeczoną, to ona to zrobi. Nie chce psuć jej zabawy, no ale cóż. Nie należy do osób które cieszą się krzywdą innych, a Perrie na pewno nie będzie przyjemnie gdy dowie się, że jej narzeczony ją zdradza... Nagle poczuła że ktoś obejmuje ją ramieniem. Powoli spojrzała w lewą stronę, dostrzegła pijanego irlandyczka który szczerzył do niej zęby.
- Co tak siedzisz sama, hmm ? - jako tako udało mu się wybełkotać.
- No bo może lubię, co ? - wystawiła mu język i się zaśmiała. Blondyn zamówił dwa kieliszki czystej. - ej nie, ja nie pije więcej.
- Co ty gadasz, ze mną się nie napijesz ? Trzeba uczcić naszą znajomość!
- Dobrze, ale nie zadużo, okay ? I tak już jesteś zalany w trupa.
Tak na prawdę przy Horanie Juliet zapomniała o swoich granicach przyzwoitości i jeden kieliszek zamienił się chyba w 20 jak nie więcej. Po 5 już straciła rachubę i zlała na to wszystko. Pierwszy raz w życiu miała wszystko i wszystkich w dupie, liczył się teraz tylko jej towarzysz i dostawa wódki. Pierwszy raz w życiu zaszalała na całeg. Pamięta jak tańczyła z nowym kolegą, chwilę rozmawiała z przyjaciółką i z powrotem wróciła do niego. Dalej nie pamiętała nic. A szkoda, bo dużo się wydarzyło...

_________

Witam, witam : D . Jest oto pierwszy rozdział, trochę nudny ale chcę przetrzymać was w niepewności i w ogóle ;p Proszę o opinie - jeśli ci się podoba lub masz jakieś uprzedzenia - zostaw swoją wiadomośc w komentarzu : )

sobota, 4 stycznia 2014

Prolog

Nikt się nie spodziewał, że wyrośnie ze mnie jedna, wielka zdzira. Kilka lat temu nawet bym nie śmiała pomyśleć o takich rzeczach, a teraz jest to codziennością. Jedna wizyta zmieniła całe moje dotychczasowe życie grzecznej dziewczynki. Bliskie osoby odchodziły, pojawiały się nowe znajomości, ciągłe imprezy, melanże, alkohol, sex. Nie ważne z kim i gdzie, liczyła się sama przyjemność. Polubiłam wykorzystywanie mężczyzn, szczegółnie że stali się moimi najlepszymi przyjaciółmi. Z czasem pojawiło się to cholerne uczucie, które rozpierdala człowieka od środka. Nie wiem co się dzieje, nie wiem kogo wybrać, nie wiem którego tak na prawdę kocham.